Skażoną trawę zawdzięczamy prohibicji!

Wiele osób zażywających konopie w ciągu ostatnich lat mogło mieć kontakt z zanieczyszczonym suszem marihuany. Wadami takiego suszu są nie tylko niezadowalające efekty, czy nieprzyjemny smak, przede wszystkim z jego konsumpcją wiąże się wysokie ryzyko utraty zdrowia. Konsumenci powinni mieć możliwość zakupu czystej marihuany. Przez politykę prohibicji, która w decydującym stopniu przyczynia się do faktu istnienia zanieczyszczonej marihuany wiele osób decyduje się na ryzyko prawne związane z uprawą marihuany na własną rękę, by mieć możliwość palenia nieskażonego suszu. Pozostałym zostaje zaopatrywanie się w marihuanę na ulicy, a ta często zawiera niepożądane dodatki.

Poniższa lista najczęściej występujących niechcianych dodatków do marihuany została skomponowana począwszy od najbardziej prawdopodobnej częstotliwości ich występowania.


1. BRIX – SYNTETYCZNY WYPEŁNIACZ

Brix produkowany jest w Australii oraz w USA, reklamowany jest jako “spulchniacz” marihuany. Jest to ciecz będąca mieszaniną cukru, hormonów oraz tworzyw sztucznych.

Identyfikacja:
Susz, który został zanieczyszczony Brix’em, stwarza pozory wysokiej jakości towaru. Topy są “oszronione”, wyglądają świeżo i są wilgotne nawet przez wiele dni. Konsumenci donoszą, że kwiatostany w trawie z dodatkiem Brix są aż za bardzo pokryte żywicą, są mocno zbite, ciężko się rwą, a zapach pozostaje naturalny, lecz jest ledwie wyczuwalny.


Nawóz do roślin wykorzystywany do zwiększenia wagi marihuany

Najbezpieczniejsza metodą wykrycia Brix jest spalenie bardzo małej ilości towaru. Marihuana skażona Brix’em pali się źle, a podczas spalania pojawiają się iskry. Popiół jest mocno zbity (tzw. kamień), a roztarty pozostawia po sobie czarny olejek, który jest wyraźnym wskaźnikiem substancji Brix.

Innym skutecznym sposobem na wykrycie Brix jest test smaku. Top nasączony Brix’em może powodować pieczenie języka, może być wyczuwalny nienaturalny dla Cannabis gorzki, kwaśny lub słodki smak. W tym przypadku istnieje zwiększone ryzyko zatrucia się substancją z powodu bezpośredniego kontaktu z nią.

Spożywanie Brixgrassu niesie za sobą wysokie ryzyko powstania chorób układu oddechowego!


2. PIASEK I MINERALNE WYPEŁNIACZE

Piasek dodawany jest do kwiatostanów marihuany, aby zwiększyć jej wagę. Istnieje też możliwość pojawienia się piasku z przyczyn bezpośredniego kontaktu z glebą.

Identyfikacja:
Skażenie suszu piaskiem lub innymi minerałami jest dość łatwe do stwierdzenia. Często na dnie opakowania ,w którym trzymamy susz, zbiera się zanieczyszczenie. Konsumenci stwierdzili również, że po polizaniu topa, na zębach i języku wyczuwalne są drobinki piasku.

Prezes Niemieckiego Towarzystwa Pneumonologii Płucnej Dieter Koehler wyraził obawy, że wdychanie rozgrzanego piasku lub szkła, może powodować długotrwałe i poważne problemy z układem oddechowym.


3. TALK

Identyfikacja:
Talk zapewnia, że topy marihuany wyglądają “zdrowo”, żywicznie i są cięższe. Dość łatwo jest wykryć talk w suszy, wystarczy tylko na ciemna, gładką powierzchnię upuścić kilka razy topka i sprawdzić czy nie pozostały na płaszczyźnie białe kropki, grudki.

Konsumenci donoszą o tym, że wygląd i zapach świadczą o wysokiej jakości towaru. Smak natomiast jest diametralnie różny od naturalnego Cannabis.

Zaciąganie się gorącym talkiem powoduje poważne problemy zdrowotne, w szczególności układu oddechowego. Częsty kontakt z talkiem wprowadzanym do organizmu tym sposobem może doprowadzić do pylicy krzemowej. Przyczyną jest wchłanianie małych drobin talku i odkładanie się go w tkance płucnej.


4. CUKIER

Cukier podnosi wagę naturalnego suszu. Top wskazując smakuje słodko. Podczas palenia mocno iskrzy się, a popiół jest twardy. Podejrzanego topa można również ocenić testami na zawartość glukozy.

Konsument donosi:
“Marihuana jest widocznie biała. Test na zawartość glukozy był pozytywny! Ze względu na skale zjawiska radzę kupić paski glukozowe w aptece. Kosztują niewiele a zyska się na zdrowiu!”

Użytkownicy marihuany donoszą, że spożywaniu cukrowej trawy towarzyszy ostry ból gardła oraz silny kaszel utrzymujący się nawet do kilku dni po spożyciu. Smak dymu jest bardzo słodki. W wyniku spalania cukru tworzą się rakotwórcze substancje, dodatkowo drobiny karmelu, tak jak w przypadku talku, osadzają się w tkance płucnej.


5. LAKIER DO WŁOSÓW

Ów chemiczny specyfik najprawdopodobniej stosowany jest na susz by ten sprawiał wrażenie dobrego jakościowo.

Identyfikacja:
Topy na których stosowano lakier do włosów są przede wszystkim bardzo twarde oraz trudno rozdzielić je na mniejsze kawałki. Często wyczuć można chemicznie-słodkawy zapach. Popiół tak jak w przypadku Brix tworzy zwarte grudy.

Konsument donosi:
“Lakier na topkach sprawia wrażenie, że te wyglądają świetnie, świeżo. Smak i zapach jest nieprzyjemny, taki chemiczny. Do tego ciężko skruszyć topka.”

Efektem spalenia, w ten sposób zanieczyszczonej marihuany, są dolegliwości dróg oddechowych, czego skutkiem jest ostry ból gardła oraz uciążliwy kaszel. Przyczyną tego są rakotwórcze rozpuszczalniki zawarte w lakierze.

To nie wszystkie szkodliwe dodatki, którymi faszerowana jest czarnorynkowa marihuana! Ciąg dalszy nastąpi a w niej miedzy innymi o płynnej celulozie…


  • źródło: konopialeczy.pl


    Komentarz Filipa:
    Zanieczyszczanie konopi to oczywiste kurestwo! Dla wielu ludzi "święte zioło" jest naturalnym lekiem przynoszącym ulgę w stresie, depresji, bezsenności, bólach kręgosłupa czy menstruacyjnych i wielu innych dolegliwościach. Dilerzy (raczej nie osiedlowi tylko mafijni hurtownicy) w pogoni za zyskiem nie cofną się przed robieniem takich rzeczy. Nie dość, że ryzykujemy kłopoty z faszystowskim prawem narkotykowym i policją to jeszcze narażamy nasze zdrowie dla chwili relaksu. Jeśli już kupiliśmy zanieczyszczoną trawkę, warto ją dobrze przepłukać w czystej wodzie, usuwając choć część chemicznego badziewia (woda nie wypłukuje thc) i potem susząc np. na słońcu czy kaloryferze.





  • Konopie włókniste

    Konopie przemysłowe są roślinami łatwymi w uprawie. Rosną nawet na mało urodzajnej glebie i są odporne na działanie niekorzystnych warunków. Znoszą okresy suszy, jak i krótkotrwałe zalania wodą. Ze względu na swój szybki wzrost nie mają konkurencji wśród chwastów. Natomiast specyficzny zapach odstrasza szkodniki. Dlatego do ich uprawy nie są potrzebne żadne herbicydy, ani pestycydy. Sztuczne nawozy są również zbędne, gdyż wystarczają im składniki zawarte w glebie. Zbyteczne jest także dodatkowe nawadnianie, ponieważ deszcze z opadów w zupełności zaspokajają pragnienie konopi. W praktyce można je uprawiać z dobrymi rezultatami w każdym miejscu, gdzie nie ma arktycznego lodu, ani piasku pustynnego.


    Rośliny te mają niezwykle dobroczynny wpływ na glebę. Ich mocny system korzeniowy doskonale ją spulchnia i wiąże. Dzięki temu mogą być sadzone na wałach przeciwpowodziowych wzmacniając je. Ponadto w korzeniach pozostałych po ścięciu znajduje się dużo składników odżywczych, co korzystnie wpływa na żyzność gleby. Dlatego są doskonałym przedplonem dla wielu zbóż i roślin uprawnych. Konopie mają bardzo cenną właściwość, dzięki której wyciągają metale ciężkie i toksyczne substancje z gruntu. To sprawia, że idealnie nadają się do oczyszczania skażonych terenów. Pochłaniają również bardzo dużo CO2 podczas wzrostu poprawiając jakość powietrza. Te wszystkie korzyści sprawiają, że konopie przemysłowe są jednymi z najbardziej ekologicznych i użytecznych roślin na świecie. Jednak wciąż ich uprawa jest niewielka, a w wielu krajach zakazana lub utrudniona przez restrykcyjne prawo.


    Konopie odkryto w Azji. Były już znane kilka tysięcy lat przed naszą erą. Dawniej używano ich w celach leczniczych i obrzędowych. Stosowano je również w przemyśle na szeroką skalę w pierwszej połowie XX wieku. Jednak zostały niesłusznie zdemonizowane i zakazane pod wpływem szeroko zakrojonej propagandy. Są roślinami włóknistymi, a także oleistymi i składają się z łodygi, liści, kwiatu. Są dwupłciowe, jednakże czasem występują, jako hermafrodyty. Najbardziej pożyteczną odmianą są konopie przemysłowe (Cannabis sativa). Różnią się od konopi indyjskich zawartością substancji psychoaktywnych THC (poniżej 1%), zastosowaniem i wielkością. Mogą osiągnąć nawet ponad 5 metrów wysokości i w zależności od odmiany i warunków rosną około 6 miesięcy. Można je uprawiać praktycznie w każdym klimacie poza kołem podbiegunowym…

  • hyperreal.info/node/1663
  • włókniści.pl
  • Instytut Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich



  • Chrześcijanie w konopiach

    Zakon Marii przedstawia:

    Tajemnice świętego kadzidła.

    Z okazji świąt, przypominamy: w ostatnich latach wiele znanych gazet i stacji telewizyjnych powtórzyło za magazynami High Times i Cannabis Culture, że Chrystus, jego uczniowie i wiele biblijnych postaci powszechnie używało konopi (m.in. angielskie pismo The Guardian i telewizja BBC; w Polsce 19.01.2003 r. pisał o tym Przekrój w artykule „Jezus leczył marihuaną?”). Wielu badaczy Biblii i naukowców jest pewnych: Jezus był użytkownikiem konopi i propagatorem ich leczniczych właściwości.

    Badacze kontynuują dzieło polskiej uczonej Sary Benetowej (znanej także jako Sula Benet), która w 1936 roku jako pierwszy naukowiec zwróciła uwagę na błędne tłumaczenie słowa „konopie” w Starym Testamencie. Starożytne słowa kanabos, kannabus (znane z żydowskich ksiąg prawa Miszna) i hebrajskie kanehbosm oznaczają konopie (porównaj z łacińskim cannabis), nie zaś wonną trzcinę (calamus). Błąd popełnili już pierwsi tłumacze Biblii i był on powtarzany we wszystkich narodowych językach.


    Rewelacje Benetowej w ciągu następnych dziesięcioleci potwierdzili inni naukowcy, w tym językoznawcy z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie w 1980 r. W tym samym roku szanowany brytyjski magazyn New Scientist napisał, że dowody naukowe wskazują na to, że w oryginalnych hebrajskich i aramejskich fragmentach Starego Testamentu „święte olejki”, które Bóg nakazał sporządzić Mojżeszowi (Exodus 30:23) zawierały mirrę, cynamon, konopie i kasję. Spostrzeżenia Benetowej potwierdzają też odkrycia archeologiczne w Palestynie i Izraelu.


    Profesor Carl Ruck wykładający klasycyzm na Uniwersytecie Bostońskim, autor wielu książek o dawnych misteriach religijnych, m. in. Jabłka Apollo – Pogańskie i Chrześcijańskie Tajemnice Eucharystii (2000) twierdzi, że trudno wątpić w olbrzymią rolę, jaką odegrały konopie w religii judaistycznej. Profesor Ruck wyjaśnia, odnosząc się do obecności konopi w świętych olejkach służących do namaszczania, że ogólna dostępność konopi i długa tradycja ich używania we wczesnym judaizmie bez wątpienia doprowadziły do ich obecności w trakcie pierwszych ceremonii chrześcijańskich. Naukowiec przypomina, że konopie i substancje podobne do „magicznych grzybów” znajdujemy zawsze na początku religijnej drogi ludzkości jako część „mistycznej komunii”.


    Polski religioznawca dr Tomasz Sikora z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie napisał: „Połączenie działań rytualnych z halucynogennymi doświadczeniami megapsychicznymi mogło w procesie hominizacji odegrać decydującą rolę. Warto jednak przypomnieć ten truizm, że dla społeczności tradycyjnych kultur proces stania się człowiekiem nie był czymś jednorazowo danym w przeszłości i w związku z tym zamkniętym. Z takim założeniem społeczności te nie miałyby szans przetrwania. Każde pokolenie na nowo musiało poddawać się rytualnemu uczłowieczeniu, w czym substancje halucynogenne odgrywały zasadniczą rolę.” („Użycie substancji halucynogennych a religia”, NOMOS, Kraków 1999, str. 346)


    Badacze od dawna próbowali zwrócić uwagę na różne istotne poszlaki w sprawie obecności konopi w Biblii (np. w XIX wieku francuski pisarz G. de Nerval, na początku XX wieku brytyjski lekarz C.Creighton), ale dowodów dostarczyła dopiero polska uczona. Benetowa także jako pierwsza zwróciła uwagę na fakt, że to lecznicze konopie przygotowały w Europie grunt pod tytoń – nowy egzotyczny narkotyk. Według dzisiejszych polityków, jest dokładnie odwrotnie: tradycyjną polską używką jest biało-czerwone Marlboro. Szkoda, że papierosy nie istniały w czasach biblijnych i Jezus z pewnością ich nie używał. Nikt z klasy rządzącej nie protestowałby w związku z takim odkryciem.


    Konopie w czasach biblijnych służyły, także w formie kadzidła, do uzdrawiania chorych (metoda wciąż popularna w Europie przed II Wojną Światową). Święte olejki zawierały ich ekstrakt, zaś namaszczeni nimi ludzie doświadczali euforii. Zaszczytu tego mogli dostąpić jedynie kapłani w celu otrzymania „objawień Pana” oraz hebrajscy królowie, którzy także mieli przywilej poddania się „opętaniu duchem Pana”. Zwykli zjadacze chleba mieli surowy zakaz uczestniczenia w tych ceremoniach. Później konopie połączono z czarami i pogańskimi rytuałami, aby wymusić jeszcze ostrzejsze zakazy.


    Kanadyjski badacz Chris Bennett uważa, że Jezusa nazywano Chrystusem („Namaszczonym”) ponieważ złamał tabu dotyczące używania konopi i wykorzystywał je w trakcie rytuałów inicjacyjnych oraz do leczenia chorych. Chrześcijanin, czyli „namaszczony”, otrzymywał „namaszczenie od Świętego” i „wiedział wszystko” (1 Jan 2:20). Nie potrzebował więc innych nauczycieli i pozostawał na zawsze wyposażony we wszelką potrzebną wiedzę. Bez wątpienia taka postawa prowokowała reperkusje ze strony klas rządzących, które poczuły się zagrożone takim podejściem do wiedzy i hierarchów. Badacze pism świętych - a niektórzy z nich mają na swoją działalność bardzo dużo czasu w więzieniu - uważają, że Jezus jako uzdrowiciel (podobnie jak Budda, Chrystus bywa nazywany Wielkim Lekarzem czy Uzdrowicielem) musiał używać konopi, np. do leczenia epilepsji, wówczas uważanej za „demoniczne opętanie”, czy chorób skóry i oczu. Medyczne zastosowanie konopi w tamtym czasie i regionie potwierdzają odkrycia archeologiczne.


    Religijni użytkownicy konopi wskazują na wiele fragmentów w Starym i Nowym Testamencie odnoszących się najprawdopodobniej do używania konopi. Jeszcze więcej dowodów dostarczają zwoje znad Morza Martwego, pisma gnostyczne nieuznawane oficjalnie przez Kościół Katolicki. Zainteresowany czytelnik znajdzie wiele cytatów z Biblii wraz z komentarzami w książkach i artykułach Chrisa Bennetta. Bennett jest badaczem historii konopi oraz jednym z największych autorytetów w kwestii ich obecności w dawnych i nowych religiach; jego nowa książka „Cannabis: the Soma Solution” (2010) właśnie trafiła na rynek. Pisarz jest członkiem Kościoła Universum, grupy powstałej w 1969 r. i uznającej konopie za biblijne Drzewo Życia. Bennett walczy w kanadyjskich sądach o wolność praktykowania religii i odważnie twierdzi, że w tej świętej roślinie znajduje się więcej mocy leczniczej dla ciała i umysłu niż we wszystkich kościołach świata.


    Konopie są od dawna powszechnie używane w celach religijnych w Azji i Afryce, szczególnie przez Hindusów i Arabów. Dzisiaj uważane są za świętą roślinę przez setki milionów religijnych ludzi praktycznie na całym świecie, szczególnie w Ameryce Południowej. Konopie szczególnie cenione są wśród wyznawców niektórych gałęzi islamu, hinduizmu , buddyzmu i chrześcijaństwa. Wierni pewnych tradycji hinduizmu, buddyzmu i chrześcijaństwa spożywają konopie jako komunię świętą. Stanowią święty sakrament komunii w pewnych tradycjach hinduizmu, buddyzmu oraz w etiopskim Ortodoksyjnym Kościele Chrześcijańskim (Etiopia jest najstarszym chrześcijańskim państwem na świecie). Najbardziej znany członek tego kościoła to światowej sławy muzyk Bob Marley. Konopie indyjskie są oczywiście poważane zwłaszcza w Indiach, szczególnie wśród wyznawców boga Sziwy. Angielska Komisja d/s Konopi w Indiach stwierdziła w specjalnym raporcie (1884 r.): „Konopie są „dawczyniami radości”, „drogowskazem do nieba”, „niebiańskim przewodnikiem”, „niebem biedaka”, „pocieszycielką strapionych”. (...) Żaden człowiek nie jest tak dobry jak religijny użytkownik konopi. Zakaz lub poważne ograniczenie dostępu do tak łaskawego ziela spowodowałoby wielkie cierpienie i niezadowolenie, zaś wśród dużych grup uwielbianych ascetów, głęboki gniew. Zakaz odebrałby ludziom pocieszenie w strapieniu, lekarstwo w chorobie, strażnika, którego łaskawa protekcja chroni ich przed wpływami zła. (…) Hinduscy jogini biorą głębokie hausty, aby skoncentrować myśli na Wieczności.” Dla Hindusa ich duch jest duchem wolności i wiedzy, Budda jest często przedstawiany z ich liściem. Na liść konopi, podobnie jak na Biblię, składane są przysięgi. Studiujący święte pisma dostają wcześniej do picia konopny bhang, aby osiągnąć odpowiedni stan umysłu. Dzięki używaniu konopi członkowie niższych kast (nawet tzw. nietykalnych - pariasów) mogą posunąć się wyżej w hierarchii społecznej. Jednocześnie używanie alkoholu w tradycyjnych społecznościach grozi upadkiem: człowiek staje się izolowany i samotny.


    Babilońsko-asyryjskie święte teksty nazywają konopie „drzewem życia”, bóg Marduk walczy z demonami chaosu dzierżąc w dłoni ziele niszczące wszelkie trucizny. Konopie miały bronić przed szatanem, np. w austriackich legendach często pojawia się młoda kobieta uciekająca przed diabłem w pole konopi. Były znane wśród Zoroastrian, starożytnych Hebrajczyków i innych ludów Bliskiego Wschodu. Konopie znane też są w japońskim szintoizmie czy chińskim taoizmie. Wiele afrykańskich religii opiera się na kulcie konopi. Przestępców zmusza się do konsumpcji potężnych ilości „dagga” – taka konopna kuracja skutkuje i niewielu jest recydywistów. Pigmeje twierdzą, że znają konopie od „początku czasu” i dzięki nim stali się bardziej rolniczym, a mniej myśliwskim narodem. Starożytne ludy wierzyły, że roślina ta jest posłańcem, aniołem, sakramentem i komunią świętą, manifestacją Boskiej mocy. Prawie wszystkie wielkie starożytne światowe religie i kultury korzystały z konopi: Egipcjanie, Asyryjczycy, ludy Afryki, Europy i Azji.


    W 2008 r. włoski Sąd Najwyższy zgodził się z argumentacją członka kościoła rastafariańskiego, że konopie używane są przez niego w celach religijnych i medytacyjnych. Wcześniej jeden z kalifornijskich Sądów Apelacyjnych uznał prawo wyznawców tej religii do sakramentalnego użytkowania konopi na terytoriach będących w posiadaniu amerykańskich władz federalnych (m.in. Guam). W 1994 r. Kongres USA, po latach sporów w Sądzie Najwyższym, zezwolił Indianom na spożywanie pejotlu w celach religijnych. Uznał, że jego rytualne używanie nie jest szkodliwe. Sprawę legalności konopi i pejotlu reguluje w większości krajów na świecie Konwencja o Substancjach Psychotropowych z 1971 r. i komentarz do niej. Konwencja daje też państwom możliwość uczynienia legalnych wyjątków dla roślin rosnących dziko na ich terytorium i tradycyjnie używanych w celach religijnych. Stany Zjednoczone uczyniły taki wyjątek dla pejotlu i Kościołów Indiańskich. To samo uczyniła Kanada. Rząd Peru objął wyjątkowym statusem dwie rośliny: kaktus San Pedro i wywar ayahuasca, używane w lokalnych kościołach chrześcijańskich jako komunia. Profesor Benny Shanon z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie uważa, że biblijni ojcowie wiary Izraelitów w jednego Boga miewali kontakty z podobnymi do ayahuasca świętymi roślinami i miały one wpływ na kształtowanie się religii monoteistycznej. Oprócz prawa do wolności religii, zakaz używania ayahuasca, konopi i podobnych uświęconych kulturowo i religijnie leków gwałci też prawo do wolności sumienia, rozwoju osobistego, szacunku dla prywatności oraz wolnego wyboru. W 1994 r. Sąd Konstytucyjny w Kolumbii stwierdził, że prawo narkotykowe jest sprzeczne z art. 16 tamtejszej konstytucji, który mówi o prawie do rozwoju osobistego.


    Dlatego amerykańska wojna z tymi „nielegalnymi narkotykami” jest tak bezsensowna i okrutna - bo jest to często wojna z religią i duchowością. Doświadczenia ze „świętymi roślinami” to w różnych kulturach część dojrzewania: religijnych rytuałów inicjacyjnych, rytów przejścia w dorosłość czy odrodzenia przez śmierć. Bóg, potrzeba doświadczania Jego miłości, pragnienie przeżyć transcendentalnych i duchowych są wciąż żywe w umysłach młodzieży. To dobra wiadomość. Zła to ta, że często młodzi ludzie trafiają z tego powodu do więzień. Są to dzisiejsi więźniowie polityczni w pełnym tego słowa znaczeniu. Więźniowie sumienia i kultury, walczący o wolność praktykowania swoich obyczajów i swojej religii. Często prześladowani z pobudek rasistowskich. Społeczeństwo nie tylko traci wielu wartościowych członków, ale również niepotrzebnie łamie życia oraz tworzy się całą armię kryminalistów. W świetle doniesień nauki o roli konopi w rozwoju duchowości i religii (zwłaszcza chrześcijańskiej) wygląda to na ponury żart, że autorzy siejący nienawiść i domagający się np. kary śmierci za obrót nielegalnymi narkotykami nazywają siebie jednocześnie dobrymi i miłosiernymi chrześcijanami. Warto im przypomnieć słowa kompendium nauki społecznej kościoła (tzw. katechizm społeczny): „Obywatel ma prawo do sprzeciwu sumienia i nie ma obowiązku stosować się do nakazów władz cywilnych, jeśli są one sprzeczne z porządkiem moralnym i fundamentalnymi prawami osoby ludzkiej”. Ostatnio wiedzę na temat religijnych zastosowań konopi rozpropagowała w naszym kraju Doda. Szkoda, że słynna piosenkarka w czasie swoich procesów sądowych związanych z jej wypowiedzią na temat biblijnych opowieści (napisali je „faceci napruci winem i palący jakieś zioła”) nie wykorzystała powyższych naukowych argumentów, które światowy ruch religijnych użytkowników konopi z jego licznymi kościołami zawdzięcza polskiej uczonej Sarze Benetowej. Pomijając szorstki język wypowiedzi Dody, miała ona zasadniczo rację. Oczywiście w Polsce nikogo nie obraziła część pierwsza wypowiedzi „napruci winem” - oburzenie „ortodoksyjnych chrześcijan” wywołała sugestia, że to „narkomani palący zioło” pisali Biblię. Bo przecież alkohol to nie narkotyk, jest świętszy nawet od papieskiego kadzidła.


    Chris Bennett podkreśla, że w świetle odkryć naukowych dzisiejsze zakazy używania konopi są głęboko niechrześcijańskie: „Jeśli konopie były jednym z głównych składników świętego olejku, jak wskazuje historia, i namaszczenie tym olejem uczyniło Jezusa Chrystusem, zaś jego uczniów pierwszymi chrześcijanami, to późniejsze prześladowania użytkowników konopi trzeba uznać za dzieło antychrysta”.


    Autor: Sebastian Daniel, artykuł pochodzi z nr.35 pisma Spliff



















     
    © is for losers | powered by W-23 DIY UNLMTD